Mama chodzi po pociągu i sprawdza bilety – ZTM Warszawa

Mama chodzi po pociągu i sprawdza bilety

Często, gdy wypisuję wezwanie do zapłaty osoby podróżujące bez ważnego biletu  zagadują – „Proszę być człowiekiem i mnie puścić”. Automatycznie pytam – „A kim ja według państwa jestem?”. Wstaję rano, przygotowuję dziecko do szkoły, idę do pracy, wracam z niej i cały wolny czas poświęcam synowi. Żyję jak większość ludzi – opowiada Karolina, jedna z kontrolerek biletów biorących udział w kampanii „Pracuję jako kontroler biletów”.

W Zarządzie Transportu Miejskiego pracuje 200 kontrolerów biletów, a wśród nich tylko 11 kobiet. Czy kobiecie jest łatwiej wykonywać ten zawód?

Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. W codziennej pracy nie odczuwam, żeby pasażerowie traktowali mnie ulgowo. Podobnie, jak kolegom zdarza mi się słyszeć wyzwiska i przekleństwa pod moim adresem. Często też płeć stacje się punktem zapalnym. Zwłaszcza od starszych pasażerów słyszę rady w stylu – „Co to za zawód dla kobiety, lepiej by pani poszła do domu, obiad ugotowała i pranie wstawiła”.

Ale zdarzają się też przyjemne komentarze. Pasażerowie doceniają fakt, że ZTM zatrudnia kobiety na tym stanowisku i prawią komplementy – „Zazwyczaj tacy panowie z wąsami sprawdzają bilety, a tu proszę taka niespodzianka – młoda kobieta”.

Pracuje pani jako kontrolerka biletów od trzech lat i jak sama przyznaje – to zajęcie daje ogromną satysfakcję. Gdyby jednak mogła pani wypowiedzieć jedno zawodowe życzenie z bezwzględnym przyrzeczeniem spełnienia – co by to było?

Chciałabym, żeby pasażerowie w pierwszej kolejności dostrzegali w nas ludzi, a dopiero później kontrolerów biletów.

Często, gdy wypisuję wezwanie do zapłaty osoby podróżujące bez ważnego biletu  zagadują – „Proszę być człowiekiem i mnie puścić”. Automatycznie pytam – „A kim ja według państwa jestem?”. Wstaję rano, przygotowuję dziecko do szkoły, idę do pracy, wracam z niej i cały wolny czas poświęcam synowi. Żyję jak większość ludzi, ale odbiera mi się ludzkie cechy, bo wtedy jest łatwiej powiedzieć przykre słowo, rzucić kilka przekleństw i zdewaluować zawód, który wykonuję.

Czasami rozmawiając z pasażerami odnoszę wrażenie, że traktują mnie jak istotę bez uczuć, która wychodzi rano na miasto ze specjalnej kapsuły, a wieczorem – po wykonanym zadaniu – do niej wraca.

Poważnym problemem jest też solidarność pasażerów kupujących bilety z gapowiczami. Często, gdy wystawiam wezwanie do zapłaty, inne osoby jadące autobusem lub tramwajem stają w obronie pasażera, który korzysta z komunikacji miejskiej na koszt ich wszystkich. Nie jest tajemnicą, że komunikacja miejska finansowana jest z wpływów ze sprzedaży biletów oraz budżetu miasta, czyli z podatków, które płacimy co miesiąc. Osoby, które regularnie kupują bilety „sponsorują” więc komunikację tym, którzy z niej korzystają, ale nie płacą za przejazdy. Przykładowo, gdybyśmy pracowali w sklepie, klient ukradłby koszulę, a pracodawca potrąciłby jej wartość z naszej pensji, bylibyśmy wściekli. A gdy metrem jedzie grupa młodych ludzi i żaden z nich nie ma biletu, pół wagonu na mnie „napada” i nalega,  żebym im darowała, mimo że to właśnie te pół wagonu płaci za gapowiczów.

karolina_2a_542

Praca na stanowisku kontrolerki biletów bywa też niebezpieczna. Jak reaguje syn, gdy wychodzi pani do pracy?

Syn ma 9 lat i wie gdzie pracuję, ale myślę, że nie do końca jeszcze rozumie, z czym wiąże się moja praca. Ostatnio – w ramach pracy domowej – miał napisać, czym zajmują się rodzice. Syn napisał – „Moja mama chodzi po pociągu i sprawdza bilety”. Wydaje mi się, że na tym etapie taka wiedza mu wystarczy.

Chociaż wiem, że czasem martwi się o mnie. Kilka tygodni temu nie zauważyłam, że przysłuchuje się mojej rozmowie z koleżanką, podczas której opowiadałam o pracy. Tamten dzień był wyjątkowo trudny. Kobieta podróżowała bez biletu, nie chciała okazać dokumentu tożsamości i jednocześnie nie omieszkała w bardzo dosadnych i wulgarnych słowach wyrazić co o mnie myśli. Następnego dnia, gdy wychodziłam z domu syn zapytał –„Czy dziś znów spotkasz tę panią, która mówiła takie straszne rzeczy?”. „Nie synku” – odpowiedziałam. Co innego miałam powiedzieć?

Decydując się na pracę jako kontrolerka biletów wiedziała pani, że nie będzie to zajęcie od poniedziałku do piątku, w stałych godzinach. Czy łatwo jest pogodzić taką pracę zawodową z opieką nad dzieckiem?

To prawda, kontrolerzy biletów – podobnie jak kierowcy autobusów – pracują na zmiany przez całą dobę. Plusem jest to, że można wybrać tryb pracy. Ja pracuję w systemie 12-godzinnym. Jednego dnia, owszem nie ma mnie w domu przez cały dzień, ale następnego mam więcej czasu dla syna. 9-letni chłopak potrzebuje sporo wsparcia od matki. Syn trenuje piłkę nożną. Staram się tak często, jak to możliwe odprowadzać go na treningi, a że jest napastnikiem, czasem staję na bramce i bronię strzałów. W tym roku syn rozpoczął czwartą klasę, więc pojawiło się też więcej obowiązków w szkole. Doskonale radzi sobie z matematyką, ale gdy trzeba np. napisać wypracowanie, pomagam mu i wyjaśniam zawiłości języka polskiego.

Wracając do pytania, czy łatwo pogodzić pracę kontrolerki biletów z byciem matką, myślę że bez względu na wykonywany zawód, wymaga to umiejętności organizowania czasu i… pomocy bliskich. Bez ich wsparcia byłoby mi o wiele trudniej.

Szczegółowe informacje o kampanii „Pracuję jako kontroler biletów” są dostępne tutaj

Ostatnia aktualizacja 3 czerwca 2019

MobileMS
APACHE LICENSE, VERSION 2.